12 February 2011

Jak wygląda egzamin TOEFL?

Wczoraj zdawałem egzamin językowy TOEFL. Już pojawiły się osoby, które wypytują mnie, jak wygląda taki egzamin. Aby uniknąć powtarzania się, postanowiłem opisać to w tym miejscu.

Egzamin TOEFL przeprowadzany jest w jednej z trzech form - papierowej (paper-based test), komputerowej (computer-based test) i internetowej (internet-based test). Forma papierowa stosowana była do 1998 roku i obecnie wyszła już z użycia. W 1998 zaczęła zastępować ją forma komputerowa (choć znalazłem dowody na to, że w Polsce jeszcze w 2004 TOEFL przeprowadzany był w papierowej wersji), która z kolei od 2005 roku zastąpiona została internetową. Taką właśnie wersję testu zdawałem (w lutym 2011 roku). W teście papierowym można było uzyskać 677 punktów, w teście komputerowym - 300, obecnie zaś w teście internetowym można uzyskać maksymalnie 120 punktów. Tutaj znalazłem informację o tym, ile punktów jest wymagane na topowych amerykańskich uniwersytetach.

Jak wygląda egzamin? Po pierwsze, już na samym początku dwukrotnie musiałem podpisać zobowiązanie, że nie zdradzę pytań ani tematów, jakie pojawiły się na egzaminie nikomu (na wszelki wypadek będę więc mówił tylko o formie ;). Zdradzę jednak, że ogólna tematyka wszystkich tekstów, nagrań i dialogów dotyczyła albo nauki (wszystkich dziedzin) albo scen z życia na uniwersytecie (rozmów z profesorami, z dziekanem, z administracją). Jest to zrozumiałe, skoro TOEFL ma sprawdzać zdolność do studiowania w języku angielskim.

Egzamin odbywa się w niewielkim pomieszczeniu z pięcioma stolikami. Przy każdym stoliku znajduje się laptop wyposażony w kamerę i zestaw słuchawkowy z mikrofonem. Słuchawki są na tyle dobrze wyciszone, że uczestnicy przeszkadzali sobie nawzajem tylko trochę mówiąc do swoich mikrofonów. Uczestnicy zdają razem, ale każdy ma osobno liczony czas na swoim komputerze na rozwiązanie kolejnych zadań, dlatego zdarzało się, że każdy mówił coś innego w tym samym czasie. Niestety, trochę rozprasza to uwagę i wymaga przyzwyczajenia się.

Test przebiegał następująco:
Na początku zweryfikowano moje dane osobowe oraz zrobiono mi zdjęcie twarzy kamerą w laptopie. Następnie przez kilka minut wykonywałem ćwiczenia testowe, jak przystosowanie mikrofonu do mojego głosu. Sam test składał się z czterech części: 1. Reading, 2. Listening, 3. Speaking, 4. Writing.

1. Pierwsza część trwała 60 minut i składała się z 3 tekstów. Były to wszystko teksty naukowe bądź popularnonaukowe. Powiedzmy - na poziomie National Geographic. Każdy miał około 700 słów. Najpierw wyświetlał się jeden tekst, potem pytania do niego, potem kolejny tekst, potem pytania... Program odlicza czas, jaki pozostał do końca. Odliczanie jest widoczne w prawym górnym rogu, ale można je ukryć, jeśli kogoś zbytnio stresuje. Teksty dotyczyły hipotez naukowych z różnych dziedzin nauki, a pytania wymagały po części znajomości języka, a po części po prostu logicznego myślenia.

2. Druga część - słuchanie - składała się sześciu kilkuminutowych scenek. Trzy z nich były zapisem wykładu profesora, trzy kolejne zapisem scen z życia na kampusie. Postacie zawsze mówiły jasno i zrozumiale. I mimo że pytania do nich były bardzo szczegółowe, uważam tę część testu za najłatwiejszą. Na pytania w tej części mamy 30 minut, ale włącznie ze słuchaniem i przerwami między pytaniami zajmuje dużo więcej czasu.

Po drugiej części jest dziesięciominutowa przerwa. I tutaj niemiła niespodzianka - komputer naprawde odlicza te 10 minut i nie możemy się spóźnić z powrotem na stanowisko.

3. Speaking dla mnie było najtrudniejszą częścią testu. Po pierwsze, trzeba  mówić do maszyny, co jest bardzo deprymujące. Po drugie, należy łączyć ze sobą różne formy przyswajania informacji, to znaczy - część informacji należało przeczytać, a część wysłuchać, a następnie w swojej wypowiedzi podsumować przyswojone z różnych źródeł informacje i wyprowadzić konkluzję. Po trzecie, na każdą wypowiedź jest wyliczone 60 sekund. Kilka razy skończyłem po 45 sekundach i nie wiedziałem co dalej, kilka razy nie zmieściłem się w 60 sekundach. Zdecydowanie zdawanie speakingu to coś, co warto poćwiczyć przed testem. To najkrótsza część - w sumie 20 minut.

4. Ostatnim zadaniem było skonstruowanie dwóch wypowiedzi pisemnych. Pierwsze zadanie polegało na skonfrontowaniu ze sobą fragmentu podręcznika akademickiego i wysłuchanego wykładu oraz wyciągnięciu prostych konkluzji, czy może raczej podsumowaniu do czego odnoszą się obie wypowiedzi. Drugie zadanie było klasycznym "napisz w ciągu 30 minut esej na 300 słów na zadany temat". Ta część trwa 55 minut.

Generalnie test TOEFL jest na poziomie studenta pierwszego roku studiów w języku angielskim. Listening to słuchanie wykładowcy akademickiego lub rozmowa z dziekanem, reading to czytanie podręczników dla studentów pierwszego roku, speaking to umiejętność streszczenia przeczytanego tekstu. Można zatem określić TOEFLa jako połączenie testu językowego i testu umiejętności studiowania, który czasem przeprowadza się na polskich uniwersytetach. Ale otoczka tajemnicy i zastosowanie technologii robi swoje.

PS. Zapomniałem wspomnieć, że w pomieszczeniu była kamera, nie można było wnieść ze sobą nic (ani wody, ani nawet chusteczek higienicznych), a po zakończeniu testu odebrano mi nawet brudnopis z notatkami.

No comments:

Post a Comment